O MNIE ...
nick:
Flash
miasto: Gdańsk INFORMACJE
wszystkie km:
118629.26 km w terenie: 18344.86 rekord dobowy: 705 km SZUKAJ
ARCHIWUM
2022, Styczeń (1, 0)
2021, Kwiecień (1, 1) 2021, Luty (4, 1) 2021, Styczeń (8, 4) 2020, Grudzień (1, 4) 2019, Styczeń (3, 1) 2018, Grudzień (1, 0) 2018, Lipiec (1, 0) 2018, Maj (3, 1) 2018, Kwiecień (10, 1) 2018, Marzec (3, 1) 2017, Grudzień (3, 0) 2017, Październik (1, 0) 2016, Czerwiec (9, 7) 2016, Maj (2, 0) 2015, Maj (1, 4) 2014, Październik (4, 3) 2014, Wrzesień (11, 1) 2014, Sierpień (8, 0) 2014, Lipiec (14, 7) 2014, Czerwiec (6, 0) 2014, Maj (5, 5) 2014, Kwiecień (3, 1) 2014, Marzec (3, 2) 2014, Luty (1, 1) 2014, Styczeń (1, 4) 2013, Grudzień (1, 0) 2013, Listopad (6, 8) 2013, Październik (24, 77) 2013, Wrzesień (19, 8) 2013, Sierpień (21, 21) 2013, Lipiec (27, 23) 2013, Czerwiec (25, 51) 2013, Maj (21, 39) 2013, Kwiecień (13, 43) 2013, Marzec (7, 27) 2013, Luty (2, 11) 2013, Styczeń (17, 99) 2012, Grudzień (10, 68) 2012, Listopad (12, 43) 2012, Październik (12, 39) 2012, Wrzesień (25, 67) 2012, Sierpień (24, 52) 2012, Lipiec (20, 50) 2012, Czerwiec (20, 100) 2012, Maj (28, 455) 2012, Kwiecień (22, 48) 2012, Marzec (9, 37) 2012, Luty (2, 7) 2012, Styczeń (2, 8) 2011, Grudzień (6, 27) 2011, Listopad (20, 33) 2011, Październik (19, 50) 2011, Wrzesień (16, 33) 2011, Sierpień (23, 119) 2011, Lipiec (28, 63) 2011, Czerwiec (26, 63) 2011, Maj (24, 47) 2011, Kwiecień (33, 58) 2011, Marzec (23, 29) 2011, Luty (16, 38) 2011, Styczeń (8, 22) 2010, Grudzień (4, 7) 2010, Listopad (25, 85) 2010, Październik (20, 73) 2010, Wrzesień (31, 47) 2010, Sierpień (34, 67) 2010, Lipiec (4, 28) 2010, Czerwiec (12, 47) 2010, Maj (29, 71) 2010, Kwiecień (27, 120) 2010, Marzec (19, 121) 2010, Luty (4, 31) 2010, Styczeń (19, 153) 2009, Grudzień (17, 71) 2009, Listopad (3, 18) 2009, Październik (16, 45) 2009, Wrzesień (25, 122) 2009, Sierpień (30, 89) 2009, Lipiec (33, 143) 2009, Czerwiec (27, 140) 2009, Maj (2, 79) 2009, Kwiecień (28, 137) 2009, Marzec (23, 68) 2009, Luty (23, 57) 2009, Styczeń (21, 91) 2008, Grudzień (22, 162) 2008, Listopad (21, 166) 2008, Październik (24, 170) 2008, Wrzesień (23, 131) 2008, Sierpień (26, 99) 2008, Lipiec (30, 213) 2008, Czerwiec (27, 167) 2008, Maj (26, 105) 2008, Kwiecień (20, 195) 2008, Marzec (12, 114) 2008, Luty (17, 154) 2008, Styczeń (16, 126) 2007, Grudzień (13, 171) 2007, Listopad (8, 64) 2007, Październik (15, 174) 2007, Wrzesień (14, 46) 2007, Sierpień (14, 66) 2007, Lipiec (16, 26) 2007, Czerwiec (10, 10) 2007, Maj (21, 75) 2007, Kwiecień (10, 2) 2007, Marzec (7, 0) 2007, Luty (5, 0) 2007, Styczeń (11, 0) WYKRES ROCZNY
Po raz kolejny chciałbym szczerze podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do wygrania i zrealizowania mojego projektu Dookoła Europy z Idee Kaffee, głosującym na mnie, wspierającym mnie, wytrzymującym moje zmiany koncepcji, pomagającym w przygotowaniach i w trakcie wyjazdu, wszystkim, którzy mnie gościli na trasie lub po prostu się uśmiechali, firmie Idee Kaffee za zorganizowanie tak ciekawego konkursu, studiu zdrowia i urody Marrakesh za profesjonalną depilację i innym, o których zdarzyło mi się pominąć...
Właśnie dobiegła końca druga edycja Idee Kaffee Challenge. Decyzją internautów, jak i jury wygrał Bartosz Mazerski, który postanowił pobiec w maratonie na Antaktydzie. Gratulacje! :) Planowany start: marzec 2014... szczegóły na stronie konkursu Czwartek, 31 maja 2007, temperatura:
dystans: 157.02 (20.00) km, czas jazdy: W czwartek już sięW czwartek już się tak nie oszczędzałem i z samego rana wyskoczyłem w kierunku przejścia granicznego w Tłumaczowie, przez Krajany. Męczące podjazdy i kręte zjazdy, miałem wrażenie że pokonuję trasę od złej strony, ale nie było źle, wręcz przyjemnie, malowniczo... lekko. dzień 11 Na Czechy nie miałem wyraźnego pomysłu, po prostu "pomacałem" tutejsze cyklo-trasy i oglądałem ciekawą architekturę, ciekawe rozwiązania i zadbane gospodarstwa... niestety nie robiłem zdjęć, bo początkowo myślałem zrobić je w drodze powrotnej. Zwyciężyła jednak chęć poznawania i w rezultacie naszych południowych sąsiadów opuszczałem przez turystyczne przejście w Radkowie. Tam też zorganizowałem sobie drugie śniadanie, bo już czekał na mnie podjazd do Karłowa, po drodze odbijając na inne szalki, m.in. prowadzący do skalnych grzybów, a w zasadzie to do Wambierzyc. W połowie tego szlaku się opamiętałem i do końca nie zjechałem. Przez Kudowę, gdzie można obejrzeć kaplice czaszek do Dusznik, gdzie zatrzymałem się na obiad, czyt. spaghetti. Do tego łyk wody jednego z ujęć wody źródlanej, na przeciwko dworu Chopina i mogłem zacząć myśleć nad powrotem. Do Szczytnej uderzyłem główna drogą. W ramach odpoczynku od samochodów ciężarowych zaaplikowałem sobie mały podjazd (3 km) do zamku, który naprawdę warto odwiedzić, zobaczyć (dostępna także platforma widokowa). Na chwilę wróciłem na główną drogę, ale naprawdę tylko na chwilę, bo do Polanicy był długi zjazd, niezbyt stromy, bo do 60 km/h dochodziłem bardzo powoli, przydałby się większy blat. Ach, co tu pisać, uczucie miałem takie, jakbym znajdował się w tunelu aerodynamicznym. Po prostu dało się poczuć, jak śmieszne drobiazgi mają wpływ na prędkość, opory powietrza, hmm... pouczające. No, ale dość już tych ciężkich blacho-smrodów, odbiłem w lewo, na Wambierzyce, gdzie znajduje się imponująca Bazylika, zresztą sam wjazd do wsi robi pozytywne wrażenia. W Ratnie miały być ruiny i były, ale jakoś nie zachęcały do zwiedzenia, więc ruszyłem w kierunku ścinawki Górnej skąd skrótem udałem się przez Bieganów do Nowej Rudy. Hmm, albo podjazd ten był tak masakryczny, albo akurat trafiło na jakiś kryzysik, na pocieszenie po wjeździe czekało na mnie całe mnóstwo poziomek, które mogłem zrywać garściami. Widać, że tędy nikt nie jeździ, ani nawet nie chodzi. Dobrze, że coś przekąsiłem, bo wywłaszczenie na którym się znajdowałem okazało się zaledwie połową podjazdu, który zresztą nagle przestał być asfaltowy, ale to akurat nic nowego w tych stronach. Oczywiście mogłem jechać głównymi drogami, ale one nie zapewniają takich przewyższeń i widoków. Po drugiej stronie, na odcinku tuż przed miastem jazda przypominała spadanie w przepaść - sprawne hamulce niezbędne. Do Głuszycy dojechałem o zachodzie słońca. Środa, 30 maja 2007, temperatura:
dystans: 82.11 (45.00) km, czas jazdy: W środę (30 maja) oW środę (30 maja) o mało kierownicy i suportu nie wyrwałem z ramy... szybko jednak utemperowałem swoje zapędy. Centrum Głuszycy, a zarazem najniżej położony punkt tutejszych szlaków MTB znajduje się na wysokości 450 mnpm. dzień 10 Na pierwszy ogień poszła Waligóra (936 mnpm), najwyższy szczyt Gór Kamiennych. Szlaki wchodzące w strefę MTB Głuszycy pokryte są zazwyczaj szutrem, skruszoną skałą i kamieniami, miejscami są to leśne dukty, a tylko pierwsze kilkaset metrów wyjeżdżające z miasta (prawa miejskie od 45 lat) to asfalty. Tego samego dnia zaliczyłem jeszcze wjazd na popularną skałkę, po czym zrobiłem kilka rundek po okolicznych asfaltach przez Jedlinę i Grzmiącą. Wtorek, 29 maja 2007, temperatura:
dystans: 110.89 (12.00) km, czas jazdy: We wtorek (29 maja) razemWe wtorek (29 maja) razem z Błażejem uderzyliśmy na ślężę (718 mnpm). Podobno i bez przyczepki ciężko tam wjechać, więc co ja tam robiłem? Cóż, mały odcinek musiałem pokonać pieszo ze względu na luźne kamienie, ale ostateczne podjechałem, nawet pod ostatni najbardziej stromy odcinek pokryty kocimi łbami. Widoki niesamowite, wszędzie dookoła płasko aż do znudzenia... a przynajmniej w pobliżu, bo dalej na południe widać już góry, które były celem mojej wyprawy. Na zjeździe chciałem dotrzymać tempa koledze, ale on nie miał ani bagaży, ani sztywnego widelca, do tego hydrauliczne hamulce... ale po co ja się tłumaczę? :) Na przełęczy zatrzymaliśmy się na chwilę, aby ręce odpoczęły od zaciskania klamek. Użytkownik blase wrócił do Wrocławia, a flash w kierunku Głuszycy, przez Świdnicę. dzień 9 Asfaltowa część zjazdu to czysta poezja i relaks. Nie walczyłem o rekordy prędkości, regenerowałem siły, a i tak do Jędrzejowic toczyłem się ślimaczym tempem, ciesząc oczy zielenią dookoła... gdy nagle przeklęło mi przed oczami dwóch szosowców, których bez namysłu doścignąłem i usiadłem im na kole i tak się trzymałem ładne parę kilometrów, non-stop 30-40 km/h, chwilami obok, aby pogadać, jednak po pewnym czasie zaczęli mi odjeżdżać, po prostu nie miałem nic pod ręką, zwłaszcza brak płynów dawał się we znaki. Nagle się zatrzymali, aby załatwić swe czynności fizjologiczne, uff, sięgnąłem do sakwy po wodę dzięki czemu już do Świdnicy (lekko okrężną drogą) nie miałem problemów z utrzymaniem ich tempa. Przed wjazdem do miasta się rozdzieliliśmy, ostatnie 20 km do Głuszycy to ciągły, delikatny podjazd, który mnie okropnie wymęczył, bo jak ma już być podjazd to wolę go widzieć. W końcu po pokonaniu 1200 km, licząc od Gdańska, dojechałem do celo pośredniego, tj. mogłem już odczepić przyczepkę, czego uroki poczułem dnia następnego... Poniedziałek, 28 maja 2007, temperatura:
dystans: 177.09 (11.00) km, czas jazdy: 08:32 Niedziela, 27 maja 2007, temperatura:
dystans: 16.15 (0.02) km, czas jazdy: 00:50 Sobota, 26 maja 2007, temperatura:
dystans: 142.00 (60.00) km, czas jazdy: 08:14 Piątek, 25 maja 2007, temperatura:
dystans: 57.77 (40.00) km, czas jazdy: 03:45 Czwartek, 24 maja 2007, temperatura:
dystans: 155.42 (1.00) km, czas jazdy: 06:48 TdP ... Rogów - Częstochowa,TdP ... Rogów - Częstochowa, w sumie monotonna trasa, kilka fajnych widoczków (będzie foto, ale na razie nie mam jak). Dopiero przed Częstochową kilku rasowych bikerów napotkałem, w tym jednemu usiadłem na kole... miodzio, tylko szkoda, że tak krótko :P Środa, 23 maja 2007, temperatura:
dystans: 220.61 (15.00) km, czas jazdy: 09:56 Wtorek, 22 maja 2007, temperatura:
dystans: 88.36 (40.00) km, czas jazdy: 04:46 TdP... w Torunia do BrodnicyTdP... w Torunia do Brodnicy wzdłuż Drwęcy, szlakami podobno pieszymi... foto jak w pozostałych przypadkach będzie... później... oj, fajna trasa :P |