Po raz kolejny chciałbym szczerze podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do wygrania i zrealizowania mojego projektu Dookoła Europy z Idee Kaffee, głosującym na mnie, wspierającym mnie, wytrzymującym moje zmiany koncepcji, pomagającym w przygotowaniach i w trakcie wyjazdu, wszystkim, którzy mnie gościli na trasie lub po prostu się uśmiechali, firmie Idee Kaffee za zorganizowanie tak ciekawego konkursu, studiu zdrowia i urody Marrakesh za profesjonalną depilację i innym, o których zdarzyło mi się pominąć...

Właśnie dobiegła końca druga edycja Idee Kaffee Challenge. Decyzją internautów, jak i jury wygrał Bartosz Mazerski, który postanowił pobiec w maratonie na Antaktydzie. Gratulacje! :)
Planowany start: marzec 2014... szczegóły na stronie konkursu

Sobota, 21 sierpnia 2010, temperatura: 23.0
dystans: 21.37 (6.00) km, czas jazdy: 00:55

Relakcacyjnie po gdańskich ścieżkach

Gdańsk. Relaksik na molo, na ławeczce...

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Piątek, 20 sierpnia 2010, temperatura: 17.0
dystans: 20.44 (0.00) km, czas jazdy:

Do pracy i na molo...

Powrót przez starówkę...

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Czwartek, 19 sierpnia 2010, temperatura: 17.0
dystans: 50.94 (30.37) km, czas jazdy: 02:28

Błądzenie po pracy :)

Z pracy wyrwałem się kilka minut przed czasem, na RWM'owe czwartkowe kulturalno-kulinarne nocne błądzenie po TPK... nie obyło się też bez nocnej jazdy, którą zwieńczyłem kąpielą błotną... to tak w skrócie... chyba wystarczy? ;)

W trakcie naszej jazdy zrobiłem kilka "zdjęć", ale z szacunku dla
Waszego czasu ich tu nie zamieszczę... ale jeśli ktoś chce, to proszę bardzo, do zobaczenia na stronie RWM.

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Środa, 18 sierpnia 2010, temperatura: 17.0
dystans: 9.96 (0.00) km, czas jazdy: 00:22

Do pracy i z powrotem...

Chłodno. Rano i wieczorem taka sama temperatura, tyle że z pracy wracałem w deszczu.
Ubiór: na krótko.

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wtorek, 17 sierpnia 2010, temperatura: 24.0
dystans: 12.00 (0.00) km, czas jazdy:

Do dentysty i z powrotem...

Tym razem nie zapomniałem zapięcia rowerowego, ani kluczyka do niego :)

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wtorek, 17 sierpnia 2010, temperatura: 23.0
dystans: 103.43 (65.00) km, czas jazdy: 05:29

Życiówka... Michała

Poprowadziłem kolegę swoimi kaszubskimi ścieżkami :)

Przez ulubione łąki...

Mój punkt widokowy, na którym od niedawna są ławeczki...

Obserwując dziką zwierzynę...

... i nie mniej dziką ;)

Czasami odpoczywając...

Spiesząc, aby wykręcić setkę, przed ostatnim promykiem słońca i/lub deszczem :P

Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010, temperatura: 27.0
dystans: 44.08 (30.00) km, czas jazdy: 02:17

Edward na rowerze ;)

Przejażdżka z kolegą ze studiów, po okolicy (kilka wartościowych podjazdów).
Przechodniów (nie tylko) straszyłem swoimi nowymi zębami :P

(z dedykacją dla miłośników sagi Zmierzch)

Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010, temperatura: 28.0
dystans: 37.69 (1.00) km, czas jazdy:

Ostro po mieście...

Ostrym do dentysty... tak się spieszyłem, że zapomniałem zapięcia. Rower postawiłem bez przypinania przed budynkiem. Po 20 minutach w kolejce, okazało się, że dentysta przyjmie mnie jutro. Uff, rower na swoim miejscu.

Przejażdżka po starówce, gdzie powoli budzi się Jarmark Dominikański.

Wyjątkowo szybki powrót ścieżką rowerową wzdłuż al. Zwycięstwa.
Z wiatrem i na pełnej mocy ukręciłem co najmniej 50 km/h. A może nawet 60? Samochody ledwo mnie mijały. Jechałem oczywiście z wiatrem :P

Do Parku Północnego w Sopocie, na tamtejsza wystawę zdjęć i z powrotem, po drodze zahaczając o fryzjera... Uff, lżej na głowie :)

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Niedziela, 15 sierpnia 2010, temperatura: 27.0
dystans: 12.34 (0.00) km, czas jazdy:

Do pracy i na molo...

Niepodziewanie wezwano mnie do pracy na 12, a nie na 14, psując mi tym samym niedzielne plany drugą niedzielę z rzędu. Z domu wyszedłem więc później niż zwykle, aby się spóźnić i zamanifestować swoje niezadowolenie. Teoretycznie nie miałem szans zdążyć... ale gdy już byłem przed domem, uświadomiłem sobie, że blizn nie zakleiłem specjalnym plastrem. Aby więc blizn nie opalić postanowiłem jak najszybciej schować się przed słońcem w... cieniu pracy... no i niestety zdążyłem do pracy.

Pogoda przez cały dzień ładna, a do tego strasznie parno, a po południu do tego wilgotno jak w saunie. Od klienta dowiaduje się, że w Sulęczynie mocno padało w tym czasie.

Powrót do domu w totalnej ulewie z piorunami... przynajmniej na ścieżce rowerowej byłem sam. W ciągu dnia myślałem zrobić powtórkę z wczorajszego dnia, ale ostatecznie pół godziny stałem na Gdańskim Molo i próbowałem uchwycić błyskawicę aparatem w telefonie... bez skutecznie. Nawet nie wiem, w którym momencie przestało padać. Było mi już trochę chłodno, więc pojechałem prosto do domu.

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Sobota, 14 sierpnia 2010, temperatura: 27.0
dystans: 24.25 (1.00) km, czas jazdy:

Nocny kamikaze...

Do pracy standardowo, natomiast powrót do domu przez Sopockie Molo. Po 22 jest już ciemno, ale żeby było ciekawiej jechałem sobie w okularach z ciemnymi szkłami... no i bez przedniej lampki. Może trochę ryzykowne, może ktoś powiedzieć, że chciałem popełnić samobójstwo... ale było naprawdę bezpiecznie... w końcu nie przekraczałem 40 km/h :)
Na wszelki wypadek włączyłem tylną lampkę, aby mi ktoś w tyłek nie wjechał. Naprawdę wolę ludzi bez lampek, niż tych z włączonym stroboskopem.

Prawdziwe "schody" zaczęły się podczas przejażdżki moim singielkiem po lesie, gdzie nawet bez okularów było ciężko, a przy większej prędkości wiedziałem tylko, że jadę między drzewami i bardzo szybko tracę ścieżkę spod kół. Świetny poligon na testowanie lampek. Mam już punkt odniesienia. W końcu brak przedniego oświetlenia to tylko chwilowa sytuacja związana z moim ostatnim wypadkiem.

Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)