Po raz kolejny chciałbym szczerze podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do wygrania i zrealizowania mojego projektu Dookoła Europy z Idee Kaffee, głosującym na mnie, wspierającym mnie, wytrzymującym moje zmiany koncepcji, pomagającym w przygotowaniach i w trakcie wyjazdu, wszystkim, którzy mnie gościli na trasie lub po prostu się uśmiechali, firmie Idee Kaffee za zorganizowanie tak ciekawego konkursu, studiu zdrowia i urody Marrakesh za profesjonalną depilację i innym, o których zdarzyło mi się pominąć...

Właśnie dobiegła końca druga edycja Idee Kaffee Challenge. Decyzją internautów, jak i jury wygrał Bartosz Mazerski, który postanowił pobiec w maratonie na Antaktydzie. Gratulacje! :)
Planowany start: marzec 2014... szczegóły na stronie konkursu

Sobota, 6 października 2007, temperatura:
dystans: 163.67 (90.00) km, czas jazdy: 06:52

Maraton w Golub-Dobrzyń

Najpierw

Maraton w Golub-Dobrzyń

Najpierw lajtowy.... baarrrdzo lajtowy dojazd z Torunia na miejsce startu na kołach (jedynych słusznych) :P ... zielonym szlakiem rowerowym.

Następnie start w maratonie ze startem honorowym, huk i ogień... trasa bardzo szybka. Przez spory kawałek czasu dyktowałem tempo dla peletoniku goniących najszybszych... zmiany dawali kiepskie, więc trzeba było odwalać czarną robotę... jednak na około 30 km łańcuch dziwnie się zaciął i okazało się, że z łańcucha trzeba wywalic jedno ogniwko, co poszło super sprawnie, tylko 2-3 minuty. W tym czasie (poza peletonikiem) nikt mnie nie minął, ale dogonić pociąg, który rozpędziłem już nie dałem rady dogonić w pojedynkę, aczkolwiek odpadających dopadałem powoli... by na około 45 km złapać gumę... tu moje morale siadły... Zapasowa dętka, którą miałem miała krótki wentyl, a obręcz z przodu miłała wysoki profil... sprawdzanie dziurawej dętki, opony i pompowanie zajęło spokojnie z 10 minut... no i przy okazji się odlałem :P ... w tym czasie minęła mnie kupa ludzi... części z nich już do mety nie dogoniłem... ostatecznie na mecie zająłem 24 miejsce w kategorii M2, aczkolwiek gdyby nie awarie może załapałbym się do top10, na co po cichu liczyłem... cóż, może za rok :)

Powrót do Torunia oczywiście na kołach. Do Młyńca trasą maratonu, następnie zielonym rowerowym do Lubicza... i dalej szosą.

Ale zanim wróciłem do Torunia, podjechałem sobie zwiedzić zamek...

Ech, kiepski ze mnie chwalipięta... zapomniałbym napisać, że w losowaniu nagród wygrałem karimatę... co prawda była to chyba najmniej wartościowa nagroda do wylosowania... ale i tak cieszy.

Impreza udana... jedyne nad czym powinni popracować organizatorzy to buferty, a raczej ich obsługa.

Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

K O M E N T A R Z E

Mx - 11:40 poniedziałek, 8 października 2007 | linkuj

Ah ten sprzet. Moze nastepnym razem :)

flash - 00:13 poniedziałek, 8 października 2007 | linkuj

UFO, porównujesz liczbe awarii jednej osoby z liczba awarii całego temau.. ilu Was tam było? 8? 10? .. i tylko 4 szprychy, dwa kapcie... a przerzutki... LX, XTi XTR to ścoerwo ;)

Anonimowy tchórz - 23:32 niedziela, 7 października 2007 | linkuj

Flash zacytuje kogoś z pewnego filmu:D "Flash co ty wiesz o awariach" Limes podczas jednych zawodów skasował dwie tylnie przerzutki,dwa haki,cztery szprychy i złapał dwa kapcie. A liderka zespołu mimo że jechała trasę wyścigu na trzech rowerach to i tak wygrała zawody meldując się na mecie na pierwszym miejscu w swojej kategorii.Największy ubaw miałem jak musiałem wytłumaczyć sędzięmu zawodów z jakim numerem startowym na metę przyjedzie Sylwia :D.Pozdrawiam UFO.Flash gratuluje wyniku i może czas zacząć bombardować związek kolarski o ustanowienie w wyścigach MTB kategorii "SZTYWNY WIDELEC" :D:D:D:D

flash - 22:37 niedziela, 7 października 2007 | linkuj

po prostu nie potrafie tego obrazowo wyjaśnić, w każdym razie jedno ogniwo z łańcuch trzeba było wy...walić

co do dętki... akurat taka mi się wzięło, zreszta ostatnio przytrafiały mi sie jedyni eawarie w tylnym kole, a tam akutrat mam obręcz o niskim profilu... tak naprawdę to problemem była pompka awaryjna... moja właściwa zaginęła jakis miesiąc temu

spore znaczenie miało także posiadanie amortyzatora... najlepiej dobrej jakości, o czym dobitnie przekonałem sie jadąc kawałeczek za Zamaną (też złapał kapcia, wcześniej ode mnie, ale po problemem z łańcuchem)... ciekawe czy zdawał sobie sprawęz tego, po jakihc dziurach jedzie

a za rok... pożyjemy zobaczymy :)
może będę mieszkał w Toruniu? :)

czesiek - 19:35 niedziela, 7 października 2007 | linkuj

Szczerze powiem, że troszkę się dziwię tym Twoim awariom.
Guma rozumiem, ale tego, że dętka jest nie taka jak być powinna....
i "... łańcuch dziwnie się zaciął...".......... . :(
Jakoś to do mnie nie dociera.
Tak czy siak gratuluję dystansu.
Pozdrawiam - Czesiek

rafalPn - 17:41 niedziela, 7 października 2007 | linkuj

Gratulacje, robisz kolosalne kilometry i moim skromnym stać cie spokojnie na TOP10. Co by nie pisać, dętka nie pasująca do własnych obręczy to niedopatrzenie. Za rok miejsce tuż za "profi"-tak to widzę. Pozdrawiam

Mlynarz - 04:19 niedziela, 7 października 2007 | linkuj

Dla mnie i tak jesteś kozakiem! :)
Na pewno byłbyś w TOP10, gdyby nie awarie.
Nie dość, że ciągnąłeś pościg w pojedynkę, to jeszcze potem zostałeś sam z defektem. Powinien ktoś na Ciebie zaczekać żeby Ci pomóc wrócić do grupki... tak robią zawodowcy :D

Za rok będziesz na luzie z 10 miejsc wyżej!

Pozdrawiam!

Komentuj

Maraton w Golub-DobrzyńNajpierw

Maraton w Golub-Dobrzyń

Najpierw